bardziej niedorobiony Artaud, teatrzyk okrucieństwa na śmieszno. Do tej pory paraliżowała go myśl, że nie umie ująć tutejszego świata, zderzyć go z teatrem, który znał, i przekształcić to zderzenie w nowe twierdzenie artystyczne. Ibsen czy cały ten Witkiewicz, szło o wojnę światów, o teatr, który rozpędzi cząstki wielu rzeczywistości i spiętrzy je, rozsadzając pudełko sceny. Dyrektor Szroeder na szczęście też wierzył w rozsadzanie pudełka sceny, w rozsądnych granicach. Czy się więc uda stworzyć nową substancję, roznieść dookoła nowe głosy i obrazy? Czuł, że lada chwila wszystko się stanie jasne. Wszystko było nieskończonością i wszystko było takie, jakie miało być. Całość rozstrzygnie