zdarzało się, płakał suchym, wewnętrznym płaczem.<br>Przychodziła stryjenka, biadoliła nad jego upadkiem i deklaracją. Być może, że dzięki jej cnotliwo-religijnym tyradom nawracały coraz rzadziej fale gniewu i rozgoryczenia, kiedy chciał rzucić wszystko do diabła. "Rzecz musi mieć sens, skoro budzi sprzeciw idiotów" - powtarzał w myśli powiedzonko Konstantego. Ojciec patrzył spokojnie sponad okularów, ciężkim, rozumnym wzrokiem.<br>Jurek przeklinał poranki, żegnał dni jak wrogów.<br>Ale wreszcie utarło się. Mięśnie przywykły. Szedł rano do roboty w tłumie robotników zdążających do fabryk na Woli, przyciskając łokciem zrolowany worek na wióry, w który owinął obiadowy chleb.<br>Łowił uchem dźwięczący donośnie stukot własnych drewnianych sandałów, bijących