Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
usmażyć placki kartoflane. Goście jedli je tak jak bliny, z kawiorem, którego dużą puszkę przyniósł Sinicyn - "zamiast kwiatów".

Natalia Gieorgiewna, otoczona nimbem rewolucyjnej chwały, była królową wieczoru. Bledsza niż zwykle, z płomiennym wzrokiem, trzymając w dłoni szklaną kulę służącą ojcu za przycisk, każdemu po kolei przepowiadała przyszłość. Oświadczyła, że jedna spośród obecnych osób wkrótce umrze, odmówiła jednak bliższych wyjaśnień. Wróżyła także mnie:

- Widzę dokoła ciebie groby, zgliszcza i zniszczenie, ale wyjdziesz z opresji cało... Będziesz od nas szczęśliwszy... Przeżyjesz mnie i moje dzieci... Widzę wyraźnie: bogowie nieśmiertelni prowadzą cię za rękę... Przjyjdzie czas, że kiedyś, może za pięćdziesiąt lat, wspomnisz moje
usmażyć placki kartoflane. Goście jedli je tak jak bliny, z kawiorem, którego dużą puszkę przyniósł Sinicyn - "zamiast kwiatów".<br><br>Natalia Gieorgiewna, otoczona nimbem rewolucyjnej chwały, była królową wieczoru. Bledsza niż zwykle, z płomiennym wzrokiem, trzymając w dłoni szklaną kulę służącą ojcu za przycisk, każdemu po kolei przepowiadała przyszłość. Oświadczyła, że jedna spośród obecnych osób wkrótce umrze, odmówiła jednak bliższych wyjaśnień. Wróżyła także mnie:<br><br>- Widzę dokoła ciebie groby, zgliszcza i zniszczenie, ale wyjdziesz z opresji cało... Będziesz od nas szczęśliwszy... Przeżyjesz mnie i moje dzieci... Widzę wyraźnie: bogowie nieśmiertelni prowadzą cię za rękę... Przjyjdzie czas, że kiedyś, może za pięćdziesiąt lat, wspomnisz moje
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego