kurzajkę na ręce,<br>muszę jaskółczym zielem ci ją posmarować. Ale to już jak ojciec obejmie<br>tę posadę.<br> Nieomal z rezygnacją zgodziła się, że to ta sama droga, w każdym<br>razie nie widać było, żeby odczuła jakąkolwiek ulgę. Ale też nie<br>nieufność, czy tą samą drogą idziemy, kazała jej tę drogę sprawdzać. To<br>lęk, czy znajdziemy tego buta, przeniósł się na nieufność wobec drogi.<br>Tak zawsze zresztą było, że swoje udręki, a przynajmniej te, wobec<br>których czuła się bezradna, przenosiła jakby w inną, łagodniejszą<br>sferę, na inne przypadki, inne okoliczności czy inne osoby, a często<br>zmieniając na zupełne przeciwieństwa. Toteż najdotkliwsze cierpienie