Typ tekstu: Książka
Autor: Chmielewska Joanna
Tytuł: Lesio
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1973
dźwięku pozwoliły wkrótce odkryć leżącą obok toru żelazną skrzynkę. Skrzynka była nieco pogięta, zaś z wnętrza jej wydobywał się przeciągły, jednostajny, przeraźliwie metaliczny warkot...

I I I
Zważywszy, iż dniem napadu przypadkowo była sobota, najsroższa burza przewaliła się nad głową Lesia w niedzielę przed świtem. Burza, być może, byłaby mniej sroga, gdyby nie to, że Lesio na widok całych i zdrowych współpracowników ze szczęścia najpierw stracił mowę, a potem uznał za stosowne posłużyć się poezją.
Na pełne zgrozy pytanie Stefana:
- Coś narobił, bałwanie?!
Odparł rzewnie natchnionym głosem:
- Jak mokry jaskier wschodzi na bagnie...
I widząc utkwione w sobie wytrzeszczone w bezgranicznym
dźwięku pozwoliły wkrótce odkryć leżącą obok toru żelazną skrzynkę. Skrzynka była nieco pogięta, zaś z wnętrza jej wydobywał się przeciągły, jednostajny, przeraźliwie metaliczny warkot...<br><br>I I I<br>Zważywszy, iż dniem napadu przypadkowo była sobota, najsroższa burza przewaliła się nad głową Lesia w niedzielę przed świtem. Burza, być może, byłaby mniej sroga, gdyby nie to, że Lesio na widok całych i zdrowych współpracowników ze szczęścia najpierw stracił mowę, a potem uznał za stosowne posłużyć się poezją.<br>Na pełne zgrozy pytanie Stefana:<br>- Coś narobił, bałwanie?!<br>Odparł rzewnie natchnionym głosem:<br>- Jak mokry jaskier wschodzi na bagnie...<br>I widząc utkwione w sobie wytrzeszczone w bezgranicznym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego