Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
przytknąć do ust. Ale kiedy staniemy na skraju tego pola i popatrzymy na kombajn, który ścina, młóci, oddziela plewy i wysypuje ziarno na przyczepę, to nie doznamy milion razy tego samego uczucia, nie poczujemy milion razy tego słońca i milion razy tego zapachu, nie upadniemy milion razy na kolana. Będziemy stali i patrzyli beznamiętnie, bez grama tego wzruszenia, które daje jeden rozkruszony w palcach kłos albo dwa. Kiedy spada samolot i ginie sto osób, to pamiętamy tylko liczbę, ona tylko zostaje i nie zamienia się w żadne wzruszenie, ale tego samego dnia w stu domach, gdzieś tam, dzwoni telefon albo ktoś
przytknąć do ust. Ale kiedy staniemy na skraju tego pola i popatrzymy na kombajn, który ścina, młóci, oddziela plewy i wysypuje ziarno na przyczepę, to nie doznamy milion razy tego samego uczucia, nie poczujemy milion razy tego słońca i milion razy tego zapachu, nie upadniemy milion <page nr=37> razy na kolana. Będziemy stali i patrzyli beznamiętnie, bez grama tego wzruszenia, które daje jeden rozkruszony w palcach kłos albo dwa. Kiedy spada samolot i ginie sto osób, to pamiętamy tylko liczbę, ona tylko zostaje i nie zamienia się w żadne wzruszenie, ale tego samego dnia w stu domach, gdzieś tam, dzwoni telefon albo ktoś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego