Teraz już wiedział, że zwycięstwo <br>idzie za nim, że nauka, którą głosi, jest jak woda, która podmyje najdumniej <br>sterczący brzeg.<br> Szedł między zielonymi ogródkami, oddzielonymi niskimi murkami od drogi, przypominał <br>sobie znane furtki. Tu był, i tu, i tu... Minął cmentarz Lucyny, w którym nauczał <br>kilkakrotnie, gdzie ochrzcił jego właścicielkę, starą, czcigodną patrycjuszkę <br>Pomponię Grecynę, i gdzie złożył do grobu jej synka, małego Pomponiusza. Podszedł <br>do domu Hermesa. I tu bywał. Hermes był także jego uczniem. <br> Przed domem mały ogród opleciony bluszczem i laurem. Na rozciągniętych sznurach <br>pięło się wino, tworząc nad ścieżką zielony dach.<br> Prędkim, nie znającym wahania krokiem przeszedł