Więcej, przyjęli je z dumą, uznając to określenie nie za miarę własnego cynizmu, ale profesjonalizmu. Wcześniej potępiane praktyki z czasów rządów SLD-PSL legalizowano przez powielenie. Jedną nomenklaturę w pośpiechu zastąpiono drugą, nie mniej wygłodniałą od poprzedniej. To, co postkomuniści czasem robili dyskretnie z obawy o wzmocnienie przekonania ludzi, że stare wraca, teraz robiono otwarcie, dorabiając do tego ideologię dekomunizacyjną. Do opisu tego, co się zdarzyło, pasuje nie tylko ukute przez mistrza bon motów lat 90. - Jarosława Kaczyńskiego - TKM i całkiem świeża "republika kolesiów". Doskonale pasują do tego także sformułowania z minionej epoki - "mierny, ale wierny", "postawiła go tam partia" i