było bardzo dawno, w latach czterdziestych, może pięćdziesiątych...<br>MOŚCICKI: Cóż, dla pani to prehistoria... Zgadza się. Dokładnie: od 45 do 57. Wkrótce potem - wiem - umarł.<br>MILENA: Tak, przed moim urodzeniem...<br>MOŚCICKI: Boże, córka Romka Hrabicza!<br>Ogląda ją od stóp do głów i jakby był trochę zakłopotany, że w charakterze echa starej, męskiej przyjaźni wraca nagle taka młoda kobiecość.<br>Milena, która zawsze ciebie potrzebowała. Byłoby przyjemniej, gdyby pragnęła, ale życie nie składa się z przyjemności i nieraz trzeba grać w pozycji narzuconej i szukać u przeciwnika słabych punktów; słabości - jak mawiał twój pierwszy szachowy trener - a to, że ciebie potrzebowała, było właśnie