nowy kontynent zaproponował swoje sadzonki, w środowiskach winiarzy zawrzało - potraktowano to jak prowokację, jak zamach na samodzielność Europy. Francuzi wydawali specjalne prawa przeciwko amerykańskiej winorośli, zresztą nie bez racji, przecież to tą właśnie drogą przywędrowała zaraza, lękano się najgorszego, że Europejczyk odzwyczai się od wina, nie godzono się na pogrzebanie starej kultury. Ale natura nadal cierpiała, katastrofa rozlała się nawet na wschód Europy, żadne środki nie były skuteczne, choć wydawano ogromne sumy w poszukiwaniu antidotum. Od ostatecznego nieszczęścia uratowało genialne w swojej prostocie ustępstwo: skoro amerykańska winorośl jest odporna na zarazę, ale nasza jest o kilkaset lat lepsza, to zrobimy po