Typ tekstu: Prasa
Tytuł: CKM
Nr: 8 (sierpień)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
palce jak nastolatki.
Na koniec od czapy. Miałem niedawno nalot obcokrajowców. Elan, mój rówieśnik, już nie mówi po polsku. Zresztą pierwszy raz w kraju rodziców zawitał, bo zrodzony w Hajfie. Mama Elana też przyjechała, nie była tu po 1945 roku Objechaliśmy miejsca pamięci, byliśmy w Nowym Sączu, skąd pochodzi. Mama, staruszka już, popatrzyła dokoła, mówi, że kraj piękny, rozwinięty, taki na nowo pobudowany. "Ech - w końcu westchnęła - wybaczam!". Elan też zachwycony. Mówi, że najładniej z tego, co widział, choć kawał świata odwiedził. A dziewczyny - palce lizać. I mimo że żonaty z piękną sefardyjką, wodził oczami to w lewo, to w prawo
palce jak nastolatki.<br>Na koniec od czapy. Miałem niedawno nalot obcokrajowców. Elan, mój rówieśnik, już nie mówi po polsku. Zresztą pierwszy raz w kraju rodziców zawitał, bo zrodzony w Hajfie. Mama Elana też przyjechała, nie była tu po 1945 roku Objechaliśmy miejsca pamięci, byliśmy w Nowym Sączu, skąd pochodzi. Mama, staruszka już, popatrzyła dokoła, mówi, że kraj piękny, rozwinięty, taki na nowo pobudowany. &lt;q&gt;"Ech&lt;/&gt; - w końcu westchnęła &lt;q&gt;- wybaczam!"&lt;/&gt;. Elan też zachwycony. Mówi, że najładniej z tego, co widział, choć kawał świata odwiedził. A dziewczyny - palce lizać. I mimo że żonaty z piękną sefardyjką, wodził oczami to w lewo, to w prawo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego