słyszymy głośny płacz stewardesy, ktoś coś strasznie krzyczy do telefonu w kabinie pilotów. Po godzinie ta zapłakana stewardesa zawiadamia nas, że w Zürichu "zeszła" większa część załogi, że musimy dostać nową, że lecimy do Genewy, gdzie stoi jakiś polski samolot, może coś się da poradzić. Murzyn śpi.<br>Genewa. Ta sama stewardesa coraz bardziej zapłakana, prosi w dwóch językach po polsku i po francusku, żebyśmy wysiedli, bo załoga tamtego samolotu, jak się okazuje lecącego do Warszawy, też "zeszła" i nie ma kto nas dowieźć do Paryża, ani tamtych do Polski.<br>Murzyn się budzi. Pyta Daniela gdzie jesteśmy. Daniel rozbawiony całą sytuacją odpowiada