Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
potrząsający głowami. Autokar mija ich i skręca w ślad za seniorami i seniorkami, co już przestali żołnierzować i weteranić.
Stoi Hans zapatrzony, zadumany. I dopiero, kiedy wybiegł na plac owczarek i zaczął obwąchiwać stopnie pomnika, ruszył na plebanię.
Drzwi do kuchni były uchylone. Zapukał i wszedł. Gerta odwróciła się od stolnicy, nie wiedząc, co zrobić z rękami o palcach pozlepianych białym ciastem. Poprzez zażenowanie przebijał uśmiech. "Profesor do mnie zaszedł".
- Pan profesor napije się kawusi? - I już ręce myje, wyciera, imbryk syczeniem wody napełnia. - Proszę, niech pan profesor siada, księdza proboszcza nie ma. Pojechał raniuteńko.- Patrzy na Hansa wymownie. - Wolał się
potrząsający głowami. Autokar mija ich i skręca w ślad za seniorami i seniorkami, co już przestali żołnierzować i weteranić. <br>Stoi Hans zapatrzony, zadumany. I dopiero, kiedy wybiegł na plac owczarek i zaczął obwąchiwać stopnie pomnika, ruszył na plebanię. <br>Drzwi do kuchni były uchylone. Zapukał i wszedł. Gerta odwróciła się od stolnicy, nie wiedząc, co zrobić z rękami o palcach pozlepianych białym ciastem. Poprzez zażenowanie przebijał uśmiech. "Profesor do mnie zaszedł". <br>- Pan profesor napije się kawusi? - I już ręce myje, wyciera, imbryk syczeniem wody napełnia. - Proszę, niech pan profesor siada, księdza proboszcza nie ma. Pojechał raniuteńko.- Patrzy na Hansa wymownie. - Wolał się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego