będzie dotąd gnić w więzieniach,<br>aż z niej zostanie kupa błota!<br>Zaś tym, którzy zostaną tyrać,<br>ach! lepiej by już i umirać,<br>bo w takie wtłoczy ich wędzidło,<br>że przez sto lat nie zipnie bydło.<br><br>Tak sobie Szmaciak mściwie roi.<br>Na korytarzu zaś już stoi<br>podwładnych tłum, aby bez zwłoki<br>stosowne zaraz podjąć kroki,<br>gdy tylko wódz rozkazy wyda.<br>Są to: milicji szef - Maczuga,<br>pan prokurator - Jan Szaruga<br>i bardzo tłusta biała gnida,<br>prezes powiatowego sądu.<br><br> EPILOG<br><br>w formie kupletów, śpiewanych<br>przez chór rozentuzjazmowanych czytelników<br><br><br>Wszystko się jednak dobrze kończy,<br>chociaż się mogło skończyć źle!<br>Choć straszne rzeczy się zdarzyły,<br>lecz