fikcyjne procesy, by móc nadal czuć wyraziście sens swojego życia. To, że kończy się to w opisanym przypadku tragedią, to sprawa - z rozpatrywanego tu punktu widzenia - uboczna.<br>Znam wyjątkowo sprawną fizycznie tancerkę opery, która przeżywa głęboki stan depresji. Mając czterdzieści lat czuje się ona poza nawiasem życia, bowiem skorzystano ze stosownych przepisów prawnych dotyczących emerytur. Zestawię tę sytuację z inną: właściciel niewielkiego zakładu fotograficznego w Warszawie, który, jak mi niedawno powiedział, ma dziewięćdziesiąt lat, zawczasu pomyślał o wyborze takiego zawodu, który można czynnie uprawiać aż do śmierci. Ale co ma robić dyrektor jakiegoś zakładu czy sportowiec, gdy przyjdzie im zaczynać życie