pani gniewa? - zapytał.<br>Przelatywał myślami tę wczorajszą chwilę raz i drugi trzeci i czwarty, jakby ukryte tam były, łatwe do odkopania pamięcią, jakieś dodatkowe znaczenia. - Czy pan wysiada? - pchnął go ktoś w plecy. Wysiadł na wcześniejszym<br>przystanku. Chciał być przez chwilę sam, bez tłoczących się dookoła ludzi. Wiosenny późny wieczór, strojny trenem miejskiego kurzu, prześwietlony jakimś czułym ciepłem nawet na zaciemnionych ulicach, przeszkadzał mu myśleć. Jeszcze bardziej chaotycznie i spiesznie niż w tramwaju migała mu we wspomnieniach jej twarz, przelotne spojrzenia, kosmyk włosów, który niecierpliwie odrzucała z czoła.<br>Potknąwszy się o występ chodnika przyłapał się na tym, że czule gładzi swą