Typ tekstu: Książka
Autor: Górska Halina
Tytuł: Druga brama
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1935
we mnie jak dzwon
na trwogę, a gardło było suche jak drewno: w tej chwili
wiedziałam przecież, że kłamię, że kłamię
bezczelnie, głupio, nieprawdopodobnie!...

A jednocześnie czułam, że jeśli tylko ktoś będzie
miał choćby najdrobniejszą wątpliwość co do
prawdy moich słów...

Dzieci patrzyły po sobie zdziwione.

Po twarzy Staśka od stróża przemknął nawet niedowierzający
uśmiech.

- Za nimi - mówiłam dalej - jechał oddział
kirasjerów* gwardii w białych mundurach i złotych
kaskach, z pochodniami w ręku...

Głos mój był jakby zupełnie obcy i płynący
do mnie z daleka.

Uśmiech Staśka zaczął się jakby nagle udzielać
innym, wypełzał na wszystkie twarze, zuchwały, kpiący
i bezczelny
we mnie jak dzwon <br>na trwogę, a gardło było suche jak drewno: w tej chwili <br>wiedziałam przecież, że kłamię, że kłamię <br>bezczelnie, głupio, nieprawdopodobnie!... <br><br>A jednocześnie czułam, że jeśli tylko ktoś będzie <br>miał choćby najdrobniejszą wątpliwość co do <br>prawdy moich słów... <br><br>Dzieci patrzyły po sobie zdziwione. <br><br>Po twarzy Staśka od stróża przemknął nawet niedowierzający <br>uśmiech.<br><br>- Za nimi - mówiłam dalej - jechał oddział <br>kirasjerów* gwardii w białych mundurach i złotych <br>kaskach, z pochodniami w ręku... <br><br>Głos mój był jakby zupełnie obcy i płynący <br>do mnie z daleka. <br><br>Uśmiech Staśka zaczął się jakby nagle udzielać <br>innym, wypełzał na wszystkie twarze, zuchwały, kpiący <br>i bezczelny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego