Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
nie stało. - Matka
Marycha nie słuchała już, co mówią, lecz poddała
się niepokojowi.

- Nic się nie stanie, niech się pani o nich nie martwi,
już oni wszystko dobrze przygotowali,
akurat są Targi, pełno gości zagranicznych.

- Co tam komu z gości zagranicznych, jak
co do czego przyjdzie.

- Do swoich nie będą strzelać.

- A słyszał pan, co było pod radiostacją?

- To niemożliwe, na Dąbrowskiego wyszli
z czołgów i z ludźmi się ściskali.

- To ciekawe, kto kobietę przejechał, sama
widziałam plamę krwi nakrytą prześcieradłem
i kwiaty leżały. - Stróżka popłakiwała
cicho.

- To był nieszczęśliwy przypadek, zawsze
są ofiary, kobiety i dzieci nie powinny wychodzić
na
nie stało. - Matka <br>Marycha nie słuchała już, co mówią, lecz poddała <br>się niepokojowi.<br><br>- Nic się nie stanie, niech się pani o nich nie martwi, <br>już oni wszystko dobrze przygotowali, <br>akurat są Targi, pełno gości zagranicznych.<br><br>- Co tam komu z gości zagranicznych, jak <br>co do czego przyjdzie.<br><br>- Do swoich nie będą strzelać.<br><br>- A słyszał pan, co było pod radiostacją?<br><br>- To niemożliwe, na Dąbrowskiego wyszli <br>z czołgów i z ludźmi się ściskali.<br><br>- To ciekawe, kto kobietę przejechał, sama <br>widziałam plamę krwi nakrytą prześcieradłem <br>i kwiaty leżały. - Stróżka popłakiwała <br>cicho.<br><br>- To był nieszczęśliwy przypadek, zawsze <br>są ofiary, kobiety i dzieci nie powinny wychodzić <br>na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego