wywołał teraz z pamięci, nie miały nic wspólnego z leżącymi. Biały motyl, zwykły wiosenny kapustnik, fruwał ponad ich nieruchomymi twarzami.<br>Szczuka przez dłuższą chwilę przyglądał się spod opuszczonych powiek zabitym. Wreszcie, mocniej się wsparłszy o laskę, wyciągnął rękę i palcem wskazał na leżącego bliżej.<br>- Ten?<br>Podgórski przełknął ślinę, aby zwilżyć suchość krtani.<br>- Smolarski. Członek Rady Załogowej. Stary towarzysz. Zasłużony robotnik. Stracił dwóch synów, jednego w trzydziestym dziewiątym, a drugi tutaj rozstrzelany w czterdziestym czwartym...<br>Mówił wyraźnie, lecz półgłosem, jak zwykło się mówić w pokoju, w którym leży zmarły. Szczuka słuchał w milczeniu.<br>- A ten?<br>- Gawlik. Młody chłopak, nie miał więcej niż