Typ tekstu: Książka
Autor: Ddobraczyński Jan
Tytuł: Święty miecz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1957
Ale Pawła odeszły siły, wsparł się mocniej na rękach
Piotra.
Wolno usiadł na ławie.
- Siądź, Kefasie - powiedział dysząc. Wskazał mu miejsce obok. - Cieszę
się, że myślimy tak samo... Bo ja... ja tyle lat sądziłem, Kefasie, że jest inaczej...
że jesteśmy inni... że ja się spieszę, ty zaś jesteś tak pewny swej drogi, że
nawet nie pojmujesz niepokojów mego serca...

- Niepotrzebnie robisz sobie wyrzuty, Pawle. - znowu położył mu dłoń na
kolanie, jakby to dotknięcie było niezbędnym dopełnieniem ich wzajemnych wiązań.
- Mnie także wydawało się czasami, że ty za prędko chcesz iść i że za gwałtownie
odmieniasz to wszystko, czym dotychczas żyliśmy... Lecz widzisz
Ale Pawła odeszły siły, wsparł się mocniej na rękach <br>Piotra.<br> Wolno usiadł na ławie.<br> - Siądź, Kefasie - powiedział dysząc. Wskazał mu miejsce obok. - Cieszę <br>się, że myślimy tak samo... Bo ja... ja tyle lat sądziłem, Kefasie, że jest inaczej... <br>że jesteśmy inni... że ja się spieszę, ty zaś jesteś tak pewny swej drogi, że <br>nawet nie pojmujesz niepokojów mego serca...<br><br> - Niepotrzebnie robisz sobie wyrzuty, Pawle. - znowu położył mu dłoń na <br>kolanie, jakby to dotknięcie było niezbędnym dopełnieniem ich wzajemnych wiązań. <br>- Mnie także wydawało się czasami, że ty za prędko chcesz iść i że za gwałtownie <br>odmieniasz to wszystko, czym dotychczas żyliśmy... Lecz widzisz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego