gorączkowy strach, który pożera <br>czas, tak że z całego półrocza zostaje miesiąc, tydzień, jedna doba, jedna godzina <br>i oto już wszystko stracone, repetent zostaje porzucony na drodze jak bezużyteczny <br>przedmiot. Zerwał się z łóżka, drżącymi rękami wciągnął spodnie, włożył bluzę <br>i zapalił lampę. Spod białej umbry padł, szeroki krąg żółtego światła, ciepły, <br>pojednawczy i zachęcający. Teofil otworzył Liwiusza, kajet do słówek łacińskich; <br>po lewej ręce miał słownik i gramatykę. Szedł w tekst jak w las, karczując najpierw <br>nie znane wyrazy. Po każdym takim wyrębie robiło się trochę jaśniej, ale poszczególne <br>człony zdań stały tu i ówdzie mroczne i niedostępne jak osobne