w zupełnym mroku. Dostał lodowatym podmuchem prosto w twarz. Zerwał się po omacku i cicho klnąc, szukał klimatyzatora. Było mu tak duszno, kiedy się kładł, że przesunął gałkę na pełne chłodzenie.<br>Powietrze małej kajuty ocieplało się powoli, ale on, na pół siedząc pod kocem, nie mógł już zasnąć. Spojrzał na świecącą tarczę ręcznego zegarka - była trzecia czasu pokładowego. Znowu tylko trzy godziny snu, pomyślał gniewnie. Wciąż jeszcze było mu zimno. Narada trwała długo, rozeszli się koło północy. Tyle gadania na nic, pomyślał. Teraz, w tej ciemności, nie wiedzieć co dałby, aby na powrót znaleźć się w Bazie, aby nie wiedzieć nic