Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
im na głowę, Jaśka z Ziutą poczekały, aż Łarysa wspięła się ze swoim brzemieniem po kładce i dopiero wtenczas dźwignęły swoje nosiłki. Miały serdecznie dość tej mozolnej wspinaczki po rusztowaniach, tyle razy w ciągu dnia. Szły ciężko, znużone i złe.
Wreszcie nadjechał oczekiwany Misza-woziwoda swoim łachmatym konikiem, napełnił beczkę świeżą wodą, murarze zbiegli wszyscy naraz, pili zachłannie z przechylonego czerpaka, aż im strużki ściekały po grdyce. Dla Jaśki i Ziuty były to krótkie chwile odpoczynku, czekały w kolejce po łyk wody. Murarze wnet wracali na rusztowania i nastawała zwykła, robocza krzątanina. Mimo zmęczenia głód zaczynał dokuczać o tej porze i
im na głowę, Jaśka z Ziutą poczekały, aż Łarysa wspięła się ze swoim brzemieniem po kładce i dopiero wtenczas dźwignęły swoje nosiłki. Miały serdecznie dość tej mozolnej wspinaczki po rusztowaniach, tyle razy w ciągu dnia. Szły ciężko, znużone i złe.<br>Wreszcie nadjechał oczekiwany Misza-woziwoda swoim łachmatym konikiem, napełnił beczkę świeżą wodą, murarze zbiegli wszyscy naraz, pili zachłannie z przechylonego czerpaka, aż im strużki ściekały po grdyce. Dla Jaśki i Ziuty były to krótkie chwile odpoczynku, czekały w kolejce po łyk wody. Murarze wnet wracali na rusztowania i nastawała zwykła, robocza krzątanina. Mimo zmęczenia głód zaczynał dokuczać o tej porze i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego