Na co?... W sobotę, zaraz po śniadaniu. Ma dość. <br>Dość!<br>Rzucił się na łóżku, stare sprężyny zaprotestowały <br>głośno i piskliwie.<br>Pinokio śpiący z nogami pod stolikiem z akwarium zamruczał <br>niespokojnie. Obok posapywał Łysy, w środku pod ścianą <br>chrapał Listonosz, w kącie poświstywał przez nos <br>Kaziu Wierszyk.<br>Nasłuchiwał przez chwilę, ale świst był prawdziwy, <br>nie udawany. Spali rzeczywiście. Bogu dzięki, nie chce niczyjej <br>świadomej obecności przy sobie.<br>Wiedział, że teraz nie zaśnie łatwo, za bardzo go <br>zmęczył niedawny bieg, za głęboko poraziła śliska <br>wilgoć zjawy. Niech więc będzie sam, skoro musi być.<br>Obmyśli plan działania do soboty. Przede wszystkim ukraść <br>nóż z