mu się nie wyrwała - wstyd byłby taki sam.<br><br>Bataliony, które nie poszły na front, wysłano gdzie indziej na roboty. Zostawili tylko lekarza i naszego ojca, który z powodu astmy nigdzie się nie nadawał. Ojciec jeździł co tydzień autobusem do Galanty, a z Galanty pociągiem do Budapesztu. Czasem się spóźniał na szabat. Mechale szabes, mechale szabes! - wołały zgorszone dzieci sąsiadów, gdy nadjeżdżał po rozpoczęciu szabatu, łamiąc prawo. Mama i babcia bardzo nad tym ubolewały, a ja się wstydziłam przed dziećmi sąsiadów. Ojciec zapewniał, że Haszem mu wybaczy.<br><br>W nocy przychodził do ojca Donac, wysoki, chudy Słowak, który przeprowadzał Żydów przez granicę. Ojciec