nieboskłony,<br>Ryczał głosem zwierzęcym, toczył ślepiem czerwonym,<br><br>Wreszcie legł nad jeziorem, gdzie był mlecz niezdmuchnięty,<br>Garścią puch jego zmieszał z mgłą i z wonią mdłej mięty,<br><br>Z nieba obłok różowy jeszcze zdarł po omacku,<br>Splunął w garść tak soczyście i tak - po pijacku<br><br>I z tej miazgi poetę stworzył w szale opilczym,<br>Więc poeta mu śpiewa. A on - marzy i milczy.</><br><br><br><br><div sex="m"><tit>POGODA DUCHA</><br>Powiedzcie mi, jakiż ma sens to?<br>Zaledwie jesienny wiatr powiał,<br>A trup już ściele się gęsto<br>W szpitalach resortu zdrowia.<br>Jedni widzą w tym dopust boży,<br>Inni - wyżów i niżów skutki,<br>Rozsypują się ciężko chorzy,<br>A ja jestem