szczegół bez większego <br>znaczenia, głęboki germański staw. <br>Niech niedotlenione Ego spokojnie <br>oddycha, pływak przecina linię <br>południka, jest wieczór, sowy budzą <br>się z dziennego snu, w oddali <br>leniwie warczą samochody. Kto raz <br>dotknął filozofi, jest zgubiony, <br>nie uratuje go wiersz, zawsze <br>pozostanie nie dająca się obliczyć <br>reszta, żal. Kto raz poznał szalony <br>bieg poezji, nie zazna więcej <br>kamiennego spokoju rodzinnej prozy, <br>gdzie każdy rozdział jest gniazdem <br>jednej generacji. Kto raz żył, nie <br>zapomni zmiennej przyjemności pór <br>roku, nawet łopiany będą mu się <br>śniły i pokrzywy, pająki niewiele <br>brzydsze od jaskółek. Kto raz zetknął <br>się z ironią, będzie parskał śmiechem <br>podczas wykładu proroka