Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
go tylko jeszcze głębiej w półmrok świata zombich.
Więc czemu w ogóle się naraża? Trzeba było mi stchórzyć, przeżyłbym to jakoś, nie ma obawy, większe tchórzostwa przełykałem. Teraz natomiast zapadam się coraz głębiej w absurdalne śledztwa, na dodatek po części nielegalne. A jeśli przyjdą do Kleist, generał zrobi ze mnie szarą eminencję urojonego spisku. Spisek, mój Boże...! Zaśmiałby się - ale co to byłby za śmiech.
Może ja lepiej wyjdę z tego Necropolis, po co się dodatkowo dołować...
Zgłosił się kolejny rozmówca. Czerwone litery: HEDGE.
- Tak?
- Vassone, drzwi jej apartamentu, przed minutą, wyszła lub weszła.
- Dziękuję.
Westchnąwszy, wywołał kierowcę i zmienił destynację
go tylko jeszcze głębiej w półmrok świata zombich.<br>Więc czemu w ogóle się naraża? Trzeba było mi stchórzyć, przeżyłbym to jakoś, nie ma obawy, większe tchórzostwa przełykałem. Teraz natomiast zapadam się coraz głębiej w absurdalne śledztwa, na dodatek po części nielegalne. A jeśli przyjdą do Kleist, generał zrobi ze mnie szarą eminencję urojonego spisku. Spisek, mój Boże...! Zaśmiałby się - ale co to byłby za śmiech. <br>Może ja lepiej wyjdę z tego Necropolis, po co się dodatkowo dołować... <br>Zgłosił się kolejny rozmówca. Czerwone litery: HEDGE. <br>- Tak? <br>- Vassone, drzwi jej apartamentu, przed minutą, wyszła lub weszła. <br>- Dziękuję. <br>Westchnąwszy, wywołał kierowcę i zmienił destynację
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego