skoro skamle, to nie zdycha. A<br>wieczorem, kiedy jeszcze zaczął wyć, dziadek mnie pocieszył:<br> - Słyszysz, wyje. A jak wyje, to nic mu nie jest, moje dziecko.<br>Będzie jeszcze jadł. I będziesz chodził z nim na zające, niech się<br>tylko wojna skończy.<br> Toteż po raz pierwszy od tych kilku dni zasnąłem szczęśliwy. A z tego<br>szczęścia nic mi się nawet nie śniło. Rano zbudziłem się później niż<br>zwykle, wszyscy już dawno powstawali, pociski raz po raz wybuchały<br>gdzieś nad nami, aż piwnica chodziła, a w paru miejscach tynk się<br>zaczął osypywać.<br> Zaklinała mnie matka:<br> - Wracaj, Piotrek! Gdzie idziesz?! Ani mi się waż