ale spróbuję - uśmiechnął się Hubert. <br>W tej chwili na wybrukowanym podwórzu kuźni rozległ się tętent kopyt i ogromny cień położył się na słonecznym kwadracie drzwi. <br>Stefek spojrzał na dwór i powiedział z gorączkowym pośpiechem: <br>- Prędko, prędko, paniczu, da mi panicz? To powiem. <br>Do kuźni weszły dwie osoby. Przodem szła wysoka, szczupła panna w amazonce, bardzo piękna. Tuż za nią wtoczyła się dama niezmiernie otyła i imponująca. <br>- Krasij, mój przyjacielu, daj mi stołek - jęknęła dama, chwytając szkła wiszące na łańcuszku. - O nie, Lizeto, nigdy już nie uda ci się namówić mnie na podobną eskapadę! Formalnie czułam, jak wszystko się trzęsło we mnie