nie odczuwasz podniecenia. Jesteś przekonany, że cios w głowę wszystko zmieni. Przy goleniu prawego policzka dochodzisz do wniosku, że przyzwyczaiłeś się do myśli o zabójstwie Moniki; stąd brak zdziwienia. Przypominasz sobie dzień, gdy leżałeś na porośniętej trawą skarpie, a robotnicy, kilka metrów poniżej ciebie, ładowali na furę żwir. Znaleźli wtedy szkielet psa, przez chwilę nie pracowali; zgromadzeni wokół szkieletu mówili o psach, w końcu postanowili złożyć się na pół litra. To, że pewne nic nie znaczące szczegóły pamiętasz po latach, skłania cię do refleksji o niepoznawalności samego siebie. Zacinasz się w podbródek i na powrót myślisz o sypkim piasku, wypełniającym woreczek