Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
pojedynczych", a cztery to prosto same koronki. To on ten posag i tę wyprawę w pół roku przepił i przehulał.
- Un, na moje sumienie, ubranie sobie musiał sprowadzić aż ze sam Stanisławów. Un tutaj nie mógł sobie jego kupicz w miasteczku, aj-waj, taki wielki pan!
- A jak zobaczył, że szlus, nie ma więcej, zawołał Goldbergową, że to jej był pieniądze winien, i wszystkie rzeczy jej sprzedał za psie pieniądze, a sam z żoną na emigrantów.
Hubert ścisnął nagle rękę Gabi.
- Wszystkie rzeczy? - zapytał.
- Do ostatniego kawałka. Jeszcze że Joanna Zegadło i koszule swoje pooddawała, że to było mało, za te
pojedynczych", a cztery to prosto same koronki. To on ten posag i tę wyprawę w pół roku przepił i przehulał. <br>- &lt;orig reg="on"&gt;Un&lt;/&gt;, na moje sumienie, ubranie sobie musiał sprowadzić aż ze sam Stanisławów. &lt;orig reg="on"&gt;Un&lt;/&gt; tutaj nie mógł sobie jego &lt;orig reg="kupyć"&gt;kupicz&lt;/&gt; w miasteczku, aj-waj, taki wielki pan! <br>- A jak zobaczył, że &lt;orig&gt;szlus&lt;/&gt;, nie ma więcej, zawołał Goldbergową, że to jej był pieniądze winien, i wszystkie rzeczy jej sprzedał za psie pieniądze, a sam z żoną na emigrantów. <br>Hubert ścisnął nagle rękę Gabi. <br>- Wszystkie rzeczy? - zapytał. <br>- Do ostatniego kawałka. Jeszcze że Joanna Zegadło i koszule swoje pooddawała, że to było mało, za te
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego