w Sejmie swoje chyba najbardziej emocjonalne przemówienie. Nie tylko ostrzegał w nim przed totalitaryzmem PPR, ale stwierdzał, że załamanie się wiary w możliwość legalnej działalności publicznej spowoduje, iż "zostaniemy wszyscy, i wy, i my, z Polską słabą, zahamowaną w swym rozwoju, <orig>zanarchizowaną</>, nieszczęsną". Przepowiadał, że z części Polaków "zrobi się szmaty ludzkie", które "za cenę posady, subwencji czy też bodaj łaskawego spojrzenia sprzedadzą duszę własną, godność i honor", ale większość "zamknie się w sobie". I zwracając się wprost do zwycięzców mówił: naród "pozornie będzie was słuchał, (ale) będzie równocześnie nienawidził i w cichości Boga prosił o koniec waszych rządów". Wiedział już