Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
W jednym pudełku największy okaz leżał
w bezruchu do góry brzuchem.

Udaje zdechłego, pomyślał chłopak szturchając
go gwoździem. Mimo to chrabąszcz nie poruszył się,
ale kiedy Mały Gnój wysypał go z pudełka, wzbił
się w niebo tak nagle, że nie było mowy, żeby
go złapać.

Inżynierowa rozpinała między drzewami
gruby sznur nawinięty na drewnianym krzyżu.
Wchodziła na stołeczek i okręcała sznurem
pnie drzew nad sękami.

- Dobrze, że pani polała! - zawołała
do Stróżki. - Nie będzie się kurzyło, mam dużo
białych sztuk!

- W taki gorąc raz dwa uschnie! Patrz pani, ile
śmieci, jeszcze dziś nie przyjechali.

Inżynierowa strzepywała zbędne krople
z wyżętej bielizny
W jednym pudełku największy okaz leżał <br>w bezruchu do góry brzuchem.<br><br>Udaje zdechłego, pomyślał chłopak szturchając <br>go gwoździem. Mimo to chrabąszcz nie poruszył się, <br>ale kiedy Mały Gnój wysypał go z pudełka, wzbił <br>się w niebo tak nagle, że nie było mowy, żeby <br>go złapać.<br><br>Inżynierowa rozpinała między drzewami <br>gruby sznur nawinięty na drewnianym krzyżu. <br>Wchodziła na stołeczek i okręcała sznurem <br>pnie drzew nad sękami.<br><br>- Dobrze, że pani polała! - zawołała <br>do Stróżki. - Nie będzie się kurzyło, mam dużo <br>białych sztuk!<br><br>- W taki gorąc raz dwa uschnie! Patrz pani, ile <br>śmieci, jeszcze dziś nie przyjechali.<br><br>Inżynierowa strzepywała zbędne krople <br>z wyżętej bielizny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego