towarzysz Grzybek miał mocną głowę, lazł i lazł, aż ujrzał nad sobą gwiazdy, wtedy jedną delikatnie odsunął i czerwony sztandar warszawski nad Włocławkiem drutem do ostatnich dwóch sztrab umocował, czyli można powiedzieć - wetknął kij w mrowisko.<br>Z samego rana, ujrzawszy sztandar, przybiegł do Celulozy <page nr=295> komisarz policji Wajszyc z Wajszycową, mundurowi, szpicle, nawet ze związku oficerów rezerwy przybiegli, i chadeki z Maślanej, i ludzie pana marszałka. Wszyscy na sztandar ujadali, ale był wysoko i strach go bronił. Rychlik bowiem puścił pogłoskę, że komuniści schodząc z komina niektóre sztraby podpiłowali: chwycisz ręką, a tu trzaśnie i - polecisz prorządową główką w dół. Nikomu się