przed kimś wygadać, Tereya uważał za nieszkodliwego poetę, a trochę i przyjaciela, mówił szczerzej niż do rodaka, nie czuł skrępowania.<br>Goście już zaczęli wychodzić parami, chyłkiem, unikając pożegnań. Błyskały w niskim świetle lamp lakierki mężczyzn i srebrne sandałki kobiet.<br>Z werandy dolatywał huk wystrzałów i głosy pełne zachwytu, zaczęto puszczać sztuczne ognie.<br>- Nie liczysz się z rewolucją?<br>- Nie w Indiach. Na długo mamy spokój zapewniony. Słuchaj, Istvan, czy Węgrzy to dobrzy żołnierze? Tacy jak Niemcy?<br>Dotknęło go to przypomnienie, jednak odpowiedział rzeczowo:<br>- Raczej tak. Bitna armia, tylko że jesteśmy małym narodem. Trzeba o tym pamiętać.<br>- Rozumiem, my samych sadhu mamy więcej. U