Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 11
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
Gestapowiec dał znak ręką i ciężarówka ruszyła, by za chwile zniknąć w tumanie kurzu.
Zostaliśmy sami z kapitanem. Reszta gestapowców odjechała.
No, siostrzyczki, pospieszcie się - znacząco wskazał palcem do góry. Parę sióstr wbiegło spiesznie do klasztoru. Za chwilę wyszły niosąc naręcza wędlin. Gestapowiec otworzył bagażnik swojego opla. Ostatnia wybiegła ze sztucznym miodem.
- Ten miód to zostawcie dzieciom. Zbliżają się święta. Wesołych Świąt - zawołał i ze śmiechem wskoczył do samochodu. Jego rechot było słychać, aż zniknął za willą "Amico".
I teraz nerwy odmówiły już siostrom posłuszeństwa. Zaczął się płacz zbiorowy. Płakały siostry, płakały tulące się do nich dzieci. A my? My wiedzieliśmy
Gestapowiec dał znak ręką i ciężarówka ruszyła, by za chwile zniknąć w tumanie kurzu.<br>Zostaliśmy sami z kapitanem. Reszta gestapowców odjechała.<br>No, siostrzyczki, pospieszcie się - znacząco wskazał palcem do góry. Parę sióstr wbiegło spiesznie do klasztoru. Za chwilę wyszły niosąc naręcza wędlin. Gestapowiec otworzył bagażnik swojego opla. Ostatnia wybiegła ze sztucznym miodem.<br>- Ten miód to zostawcie dzieciom. Zbliżają się święta. Wesołych Świąt - zawołał i ze śmiechem wskoczył do samochodu. Jego rechot było słychać, aż zniknął za willą "Amico".<br>I teraz nerwy odmówiły już siostrom posłuszeństwa. Zaczął się płacz zbiorowy. Płakały siostry, płakały tulące się do nich dzieci. A my? My wiedzieliśmy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego