Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
wolał unikać mojego spojrzenia.
- C'est vrai? Jestże tak w rzeczy samej?...
Mówże pan wreszcie!
No? - i zacisnąłem palce na jego ramieniu.
Spojrzał na mnie jakby nieco zdziwiony i urażony moją
natarczywością.
- Nie wiem...
Czy tak akurat jest?
Nie wiem...
Diabli wiedzą!...
Kto to powiedział?
Milczałem chwilę chcąc zadać mu królewski sztych, nie do
odparowania.
- Markiz de Sade.
- On? - zdziwił się nieudolnie, lecz natychmiast pokazał, że
potrafi być mistrzem w fechtunku: - Tak to pasuje do niego!...
Ech, ci Francuzi...
- Ma pan coś przeciwko Francuzom?! - spytałem szczerze ubawiony, ledwie tłumiąc
śmiech.
- Najwięcej ich umierało! - oświadczył.
- Łamali się jak trzcinki na wietrze, rozumie pan
wolał unikać mojego spojrzenia.<br> - C'est vrai? Jestże tak w rzeczy samej?...<br> Mówże pan wreszcie!<br> No? - i zacisnąłem palce na jego ramieniu.<br> Spojrzał na mnie jakby nieco zdziwiony i urażony moją<br>natarczywością.<br> - Nie wiem...<br> Czy tak akurat jest?<br> Nie wiem...<br> Diabli wiedzą!...<br> Kto to powiedział?<br> Milczałem chwilę chcąc zadać mu królewski sztych, nie do<br>odparowania.<br> - Markiz de Sade.<br> - On? - zdziwił się nieudolnie, lecz natychmiast pokazał, że<br>potrafi być mistrzem w fechtunku: - Tak to pasuje do niego!...<br> Ech, ci Francuzi...<br> - Ma pan coś przeciwko Francuzom?! - spytałem szczerze ubawiony, ledwie tłumiąc <br>śmiech.<br> - Najwięcej ich umierało! - oświadczył.<br> - Łamali się jak trzcinki na wietrze, rozumie pan
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego