z komina holownika, krzyki, płacz... Zostało jeszcze trzydzieści kroków, dwadzieścia... "Panie Hanemann, szybciej! - wołała pani Walmann. - Na Boga, szybciej! Zaraz odpływamy!" Lecz gdy Hanemann doszedł już prawie do pomostu, po lewej stronie, gdzieś zupełnie blisko, nad dachem magazynu - błysk...<br>Gdy otworzył oczy, miał tuż przy twarzy czyjąś rękę oblepioną śniegiem, sztywną, dziwnie wykręconą, w oczach wirowało, więc tylko obrócił się na wznak i patrzył spod przymkniętych powiek na czarne głębokie niebo, pełne poszarpanych chmur, które przechylało się raz na zachód, raz na wschód. Powoli uniósł się na łokciu i przemagając ból, spojrzał w stronę pomostu. Ale pomost był już pusty. Nie