rozgrymaszoną kobietą. Panowała nad sobą i w napięciu przysłuchiwała się krzykom dobiegającym zza bramy.<br><br>- Hej, ty stary Żydzie, otwieraj, bo podpalimy dom! - wołał krostowaty wyrostek siedząc okrakiem na płocie.<br><br>Drewniana brama trzeszczała pod naporem kilkunastu par muskularnych ramion.<br><br>- Otwieraj, parchu, nie myta twoja morda! - krzyczał wyrostek na płocie.<br><br>Ekscesy wielkołuckich szumowin pociągnęły za sobą już kilka ofiar. Nie można było lekceważyć tej rozjuszonej bandy, uzbrojonej w kije i drągi. Sklep galanteryjny starego Feingolda został splądrowany, mieszkanie doszczętnie zniszczone, a jego żonie, gdy się broniła, połamano ręce żelazną sztabą. Felczer Zysman, pobity do nieprzytomności i porzucony na śniegu, zmarł po kilku dniach