tam?"<br> - Ja, Władziu, Józek. Cicho, bo mała śpi. - uspokajał<br>żonę Krzeptowski.<br> Ile było radości w tym domu, można sobie wyobrazić.<br>Długo jednak Józek nie mógł się radować swoją rodziną,<br>trzeba było dbać o bezpieczeństwo.<br> Minął tydzień. Powrócili szczęśliwie z Warszawy dwaj<br>kurierzy. Przybył z nimi nieznajomy, którego Wróbleski<br>przedstawił jako szwagra - był on zagrożony aresztowaniem<br>i uciekał na Węgry. Andrzej Frądzysty przyprowadził także<br>swego kolegę, Andrzeja Krzyściaka z Cichego, który ukrywał<br>się przed gestapo i chciał przedostać się na Węgry.<br><br><br> Któregoś wieczoru ruszyli w drogę powrotną do Budapesztu:<br>Frączysty, Podczerwiński, Krzyściak, Grabowski, Wróbleski ze<br>szwagrem i Krzeptowski. Było to w drugiej