jakiś rozwrzeszczany bachor. Myślał, że już nic go w tym miejscu nie zdziwi, a jednak. Wśród budek zobaczył ni stąd, ni zowąd cały zwierzyniec. Gąskę z tabliczką, że to Gąska Balbinka; kózkę, która nóżki nie złamała; kaczkę - oczywiście dziwaczkę, kurę, a nawet dwie przybrudzone lamy. Koło tego zwierzyńca otwierał podwoje tabor cygańskiego króla. Sam król, z gębą marokańskiego złodzieja, razem z małżonką, siedział na tronie w jaskrawościach, na obrazie naturalnej wielkości. Obok stał barakowóz obity w środku czerwonym aksamitem, ozdobiony dodatkowo przymocowanym na suficie ogromnym lustrem w złoconych ramach. Wszystko tam zresztą kapało od złotej farby: stolik, na którym leżała bałałajka