zabłysła żółtym płomykiem lampa naftowa. Stary<br>Marusarz patrzył dziwnym wzrokiem prosto w oczy Staszka.<br>Drżącymi rękoma dotykał strupów na jego ciele. Zaraz też<br>weszła do kuchni matka.<br> - Wypuścili cię, synku? - zawołała, tłumiąc łzy radości.<br> - Sam się, mamo, wypuściłem, uciekłem z więzienia<br>w Krakowie.<br> W tym momencie matka przerażona usiadła na taborecie<br>i zaczęła głośno szlochać. Oczom nie wierzyła, że to Staszek.<br>Zdawało się jej, że śni.<br> Staszek uspokajał matkę:<br> - Mamo, nie płaczcie, wiem, że wasz płacz to z radości,<br>ale my też obaj z tatą możemy się rozpłakać - tłumaczył<br>Staszek z uśmiechem, nadrabiając wesołą miną. W rzeczywistości<br>czuł dławienie w gardle