Miałem rozkaz, więcej, wytłumaczyli mi, że tak trzeba, że to konieczne dla dobra partii.<br>- Wierz, słuchaj, nie myśl, a spotkamy się tam - Terey pokazał mur za oknem.<br>- A cóż ty masz z tym wspólnego?<br>- Dochodziły wiadomości i nie wierzyłem im. Nie chciałem wierzyć. Prowadzeni na śmierć krzyczeli w nadziei, że tacy jak ja ich usłyszą. Słyszałem, tajemnice przeciekają. Ale mówiłem: to niemożliwe, przynajmniej u nas, na Węgrzech. Myślałem, że Węgry znam.<br>Ferenz przestał się bawić okularami, uderzać nimi o zaciśnięte usta, nałożył je, jakby się zamaskował. W zielonych szkłach Terey widział już tylko własną pokrzywioną postać, jak odwłok muchy ścierwnicy, i jak