i "tata" powiedziała: "koko". Kokosów na wyspie jest mnóstwo. Anais przynosi nam orzecha, potrząsa ciężką łupiną. - Dobry! - mówi. Z takich orzechów można wycisnąć kokosowe mleko, bez którego nie ma polinezyjskich potraw. Z tego, co jest na wyspie i wokół niej, Małgosia potrafi wyczarować prawdziwe cuda. Ale nigdy nie zdradza swoich tajemnic.<br>- Kiedy na początku mojego pobytu tutaj pytałam, jak się robi różne potrawy, Polinezyjki odpowiadały, że to proste: weźmiesz trochę tego, trochę tamtego i już! - opowiada ze śmiechem.<br>Przy brzegu, w grubych rękawicach na rękach, łowi jeżowce. Ale tylko wtedy, gdy księżyc jest w pełni, wtedy środek jeżowca wypełniony jest miąższem