w artykule "Time Out" - otrzymał telefon od pewnego człowieka, który opowiedział, jak grupa, do której wstąpił przed rokiem, pomału zawładnęła jego życiem. Odbywały się ogromne comiesięczne spotkania w miejscach takich jak Wembley Conference Centre, gdzie jego i tysiące innych doprowadzano do euforii, a potem powiedziano im, żeby wyszli i znaleźli tak wielu rekrutów, ilu tylko można. Istniała potężna doktryna nie akceptująca telewizji, gazet i innych "negatywnych" wpływów; był surowy kod ubierania się, rady na temat wychowania dzieci i odnoszenia się do bliskich osób; wreszcie - istniał strach, że rezygnacja oznacza utratę nadziei na szczęśliwą przyszłość. Ten człowiek prosił o radę, jak z tym