Typ tekstu: Książka
Autor: Gałczyński Konstanty Ildefons
Tytuł: Poezje
Rok wydania: 1994
Lata powstania: 1928-1953
czy kiciuś naczelnika zdrów?),
że student Bresz siedział wieczorem
u jednej z wyż wspomnianych wdów.

Na stole stary stał samowar,
zakąski różne, zjesz, co chcesz -
i nagle rzekł poniższe słowa
do grzesznej wdowy student Bresz:

- Pani Rosjanką jest, Tatiano,
i znał Tołstoja pani mąż,
niech pani powie, skąd co rano
taki się smutny budzę wciąż?

A przecież mam już niepodległość
i wojsko własne, własny skarb,
ale ta cała niepodległość
ciąży na plecach mi jak garb.

I Wisłę mam, i inne rzeki,
i własną sól, i własny len.
A ja bym chciał gdzieś w kraj daleki,
co samą nazwą wprawia w sen...

O
czy kiciuś naczelnika zdrów?),<br>że student Bresz siedział wieczorem<br>u jednej z wyż wspomnianych wdów.<br><br>Na stole stary stał samowar,<br>zakąski różne, zjesz, co chcesz -<br>i nagle rzekł poniższe słowa<br>do grzesznej wdowy student Bresz:<br><br>- Pani Rosjanką jest, Tatiano,<br>i znał Tołstoja pani mąż,<br>niech pani powie, skąd co rano<br>taki się smutny budzę wciąż?<br><br>A przecież mam już niepodległość<br>i wojsko własne, własny skarb,<br>ale ta cała niepodległość<br>ciąży na plecach mi jak garb.<br><br>I Wisłę mam, i inne rzeki,<br>i własną sól, i własny len.<br>A ja bym chciał gdzieś w kraj daleki,<br>co samą nazwą wprawia w sen...<br><br>O
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego