Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
kierowca - pan wie, ile to kilometrów z Rzeszowa do tego całego Zakopanego? Pociągiem pospiesznym by nie był szybciej.
- Mówiłem mu, Gieniu, żeby się spieszył - z drugich drzwi wysiadł mężczyzna o zbolałej twarzy - ale gdzie tam, jak za pogrzebem. Jeszcze łebków brał po drodze.
- Tylko nie łebków, panie - obruszył się taksówkarz taksa jest od tego, żeby ludzi wozić. A te pieniądze, co wziąłem, to panu Eugeniuszowi z rachunku odliczę. Zaraz, czterdzieści a pięćdziesiąt to dziewięćdziesiąt...
- Już dobra - uspokoił się Piekarski, spojrzał na zegarek - mamy jeszcze kwadrans. Idziemy do biura.
- Zaraz, zaraz - zaprotestował taksówkarz - parking tu jakiś jest?
- Parking? - nie zrozumiał Piekarski.
- No
kierowca - pan wie, ile to kilometrów z Rzeszowa do tego całego Zakopanego? Pociągiem pospiesznym by nie był szybciej.<br>- Mówiłem mu, Gieniu, żeby się spieszył - z drugich drzwi wysiadł mężczyzna o zbolałej twarzy - ale gdzie tam, jak za pogrzebem. Jeszcze łebków brał po drodze.<br>- Tylko nie łebków, panie - obruszył się taksówkarz taksa jest od tego, żeby ludzi wozić. A te pieniądze, co wziąłem, to panu Eugeniuszowi z rachunku odliczę. Zaraz, czterdzieści a pięćdziesiąt to dziewięćdziesiąt...<br>- Już dobra - uspokoił się Piekarski, spojrzał na zegarek - mamy jeszcze kwadrans. Idziemy do biura.<br>- Zaraz, zaraz - zaprotestował taksówkarz - parking tu jakiś jest?<br>- Parking? - nie zrozumiał Piekarski.<br>- No
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego