Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
szli w trzech kolumnach, po siedem setek w każdej. Nikt tu nie walczył boso, nikt na nogach nie miał plecionych łapci - dla tych oddziałów przez wiele dni pracowali wszyscy szewcy Dabory. Ciała wojowników chroniły miękkie jopy lub kaftany z hartowanej skóry.
Krzyk przeszedł wzdłuż szeregów. Podniósł się na lewym skrzydle, tam, gdzie walczyli pospolitacy, zgęstniał, przepłynął na prawo, poprzez rodowe wojska, podchwycili go maszerujący do ataku wojownicy. I szli z tym okrzykiem na ustach, powtarzając jedno tylko słowo:
- Pazur! Pazur!
Lecz oto z przeciwka parła inna siła. Gwardziści. Do tej pory padło ich kilkudziesięciu, zdołali jednak utrzymać szyk. Krew spływała po tarczach
szli w trzech kolumnach, po siedem setek w każdej. Nikt tu nie walczył boso, nikt na nogach nie miał plecionych łapci - dla tych oddziałów przez wiele dni pracowali wszyscy szewcy Dabory. Ciała wojowników chroniły miękkie jopy lub kaftany z hartowanej skóry.<br>Krzyk przeszedł wzdłuż szeregów. Podniósł się na lewym skrzydle, tam, gdzie walczyli pospolitacy, zgęstniał, przepłynął na prawo, poprzez rodowe wojska, podchwycili go maszerujący do ataku wojownicy. I szli z tym okrzykiem na ustach, powtarzając jedno tylko słowo:<br>- Pazur! Pazur!<br>Lecz oto z przeciwka parła inna siła. Gwardziści. Do tej pory padło ich kilkudziesięciu, zdołali jednak utrzymać szyk. Krew spływała po tarczach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego