Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
Hani musiał chyba coś wiedzieć, milczał jednak, a nagabywany rozkładał bezradnie ręce. Borowski nie wziął ze sobą furmana, zostawił w stajni siwki. Surma udawał, że jest zwyczajnie, zachowywał się tak, jakby nie dostrzegał
nieobecności dziedzica.
Około dziewiątej rano armaty grzmiały gdzieś blisko. Ludzie mówili, że Rosjanie zajmują Nowe Miasto, że tam toczy się bitwa. Edward, gdy wrócił z końmi z Białej, plótł, że zajmują Rawę. Jakoby Niemcy opuścili ją bez boju, a uprzednio podpalili. Łuna była widoczna, na niebie kłębiło się, ale to mogły być chmury. Gdzieżby dym zaszedł tak daleko? To jest ponad dziesięć kilometrów. Chyba że pali się gdzieś
Hani musiał chyba coś wiedzieć, milczał jednak, a nagabywany rozkładał bezradnie ręce. Borowski nie wziął ze sobą furmana, zostawił w stajni siwki. Surma udawał, że jest zwyczajnie, zachowywał się tak, jakby nie dostrzegał <br>nieobecności dziedzica.<br>Około dziewiątej rano armaty grzmiały gdzieś blisko. Ludzie mówili, że Rosjanie zajmują Nowe Miasto, że tam toczy się bitwa. Edward, gdy wrócił z końmi z Białej, plótł, że zajmują Rawę. Jakoby Niemcy opuścili ją bez boju, a uprzednio podpalili. Łuna była widoczna, na niebie kłębiło się, ale to mogły być chmury. Gdzieżby dym zaszedł tak daleko? To jest ponad dziesięć kilometrów. Chyba że pali się gdzieś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego